Wyprawa Andrzeja z przyjaciółmi 2017
Nasz kolega Andrzej wybrał się w podroż wraz z przyjaciółmi między innymi do Albanii i Rumunii, za jego zgodą umieszczam link do krótkiego filmu z wyprawy.
https://youtu.be/mvvEaCUJHRM
Majówka 2012 Bskidy-Beszczady
Z malymi klopotami organizacyjnymi i z niepelnym skladem wyruszylismy na podbój poludniowej Polski. W skladzie Wiechu na swoim nowym motocyklu, Grzesiek, Maciek, Mariusz. Pogoda dopisywala od samego rana, a w upalny dzien zmierzylismy sie z trasa w kierunku Wisly. Na miejsce dotarlismy w godzinach popoludniowych do wczesniej zarezerwowanych noclegów. Po krótkim zapoznaniu sie z miejscami noclegowymi, ruszylismy na podbój pobliskiej restauracji. W zwiazku z tym, iz pobyt w tym miejscu przedluzyl sie do póznych godzin nocnych, na nastepny dzien starczylo nam sil tylko na zwiedzanie Wisly. W nastepnym dniu juz wypoczeci postanowilismy pojezdzic po okolicznych szczytach górskich, fotografujac wokól wszystko co sie da… W tym samym dniu niestety nasz sklad nieliczny ulegl deformacji, Mariusz i Maciek postanowili wrócic do Wroclawia. Wiechu z Grzeskiem podjeli decyzje dalszej jazdy w kierunku magicznych Bieszczad. Trasa przebiegala bardzo spokojnie, a po drodze przebijalismy sie przez niezliczone korki turystów korzystajacych z dlugiego weekendu. Do Krosna dojechalismy w godzinach mocno wieczornych, podziwiajac przy okazji na miejscowym lotnisku festyn lotniczy. Krótkie spojrzenie na mape i okazalo sie ,ze do Cisnej mamy 100 km, a slonce powoli nieustannie zachodzilo. Decyzja musiala byc tylko jedna, która zostal utwierdzona przez spotkanego motocykliste z Dzierzoniowa, zmierzajacego do Cisnej i próbujacego przy okazji zalatwic bezskutecznie nocleg. Okazalo sie, ze w tym dniu nie bylo juz zadnych wolnych miejsc noclegowych w tej uroczej miejscowosci. Nazajutrz po spedzonym noclegu w pobliskim hotelu, udalismy sie w zaplanowane miejsce, po drodze odwiedzajac tzw. „Poncze” wtajemniczeni wiedza o co chodzi. W godzinach poludniowych dotarlismy do Cisnej i tu nasze zaskoczenie. Miejscowosc pelna ludzi, tloczno jak na pl. Solnym podczas obchodów majowych. Nie czekajac na dalszy rozwój wypadków, po krótkim odpoczynku ruszylismy wspaniala trasa w kierunku Polanczyka, spotykajac niezliczone grupy motocyklistów. Po przebytej trasie i zwiedzaniu okolicznych barów na nocleg udalismy sie do miejscowosci Myczkowce nad zapora. Wieczorem spedzilismy czas na pogawedkach ze spotkanymi motocyklistami. Zapraszani na wieczorna biesiade, musielismy odmówic, gdyz na nastepny dzien zaplanowalismy powrót do Wroclawia. Przed poludniem wyruszylismy w strone naszego miejsca zamieszkania, odwiedzajac Wiechowe Grondy. Na trasie postraszylo nas ulewnym deszczem, malymi piorunami. Do Wroclawia dojechalismy okolo godziny 23.00 juz z kiepska widocznoscia w przyciemnianych szybach. Podsumowujac wyjazd naprawde udany, na liczniku przejechane okolo 1350 km, pogoda dopisala, gorzej bylo z frekwencja, ale to juz temat do osobnej dyskusji. Najwazniejsze, ze tradycja zostala podtrzymana.
Oficjalne zakończenie sezonu 2011
Kilka dni ciepłych i wśród klubowiczów prawdziwa mobilizacja.Każdy chcę złapać motocyklowy powiew powietrza.W czwartek informacja o planowanym zamknięciu sezonu i większość z nas już jest gotowa do sobotniej wycieczki.Miejsce nie jest ważne,liczy sie tylko przyjemność jazdy na dwóch kółkach.Niestety nie wszyscy z nas dali się ponieść fantazji,może niektórym jest za zimno,może budują już swoje barłogi zimowe?
O godzinie 12.00 ze stacji BP na ul.Karkonoskiej z małymi kłopotami ruszyliśmy w stronę lotniska w Świebodzicach.W składzie Wiechu na Suzi GSX 1300 R Hayabusa,Chudy na swojej Yamie,Koczis na BMW GS i ja na Suzi GSX 1300R Hayabusa. Prezes Jacek z naszym przyjacielem,najlepszym pilotem Grzegorzem G. polecieli Piperem w strone Świebodzic na miejsce spotkania.
Trasa przebiegała bardzo spokojnie i już po około 30 minutach spotkaliśmy się w komplecie na wspomnianym lotnisku.Tam przy piękniej pogodzie,pozowaliśmy do zdjęć z naszymi maszynami i wykonaliśmy klika lotów na Super Cubie podziwiając wspaniała panoramę Zamku Książ.Na koniec jeszcze krótka wycieczka na wspomniany zamek.Niestety nadchodzący zmierz przegonił nas w szybkim tempie do domu.
Ogólnie wyjazd naprawdę udany, maszyny zagrzane,akumulatory naładowane, czekamy na kolejne równie ciepłe dni.
Kto powiedział,że sezon kończy się w listopadzie?
MAJÒWKA 2011, czyli reaktywacja klubu
Punktualnie o godzinie 17-tej w umówionym miejscu, klubowicze spotkali się, w gotowości do wyjazdu na tegoroczną „majówkę” Motocykle wydawałoby się sprawne technicznie czekały do „przegonienia” po górskich drogach. Niestety tuż po starcie okazało się, że Bunia Koczisa nie jest skora do jazdy,a swoje niezadowolenie okazała zrzuceniem jeźdźca na wysokości Bielan Wrocławskich. Koczis w niemałym szoku wylądował w szpitalu ze złamanym obojczykiem i żebrem Jak sie później okazało przyczyną upadku był niesprawny system ABS, który w najmniej spodziewanym momencie zablokował przednie koło. Po odwiezieniu motocykla do miejsca parkowania,grupa w posępnych nastrojach wyruszyła do Kletna, gdzie mieliśmy zarezerwowane miejsca noclegowe nie opodal Bikers Choice. Wieczór spędziliśmy w oczekiwaniu na Wieśka z Berlina i na rozpamiętywaniu upadku Koczisa.
Następny dzień z racji małego niewyspania,postanowiliśmy spędzić tylko z widokiem na motocykle oraz podróżowaniu wynajętym busem po pobliskich Czechach.
Kolejny dzień okazał się bardzo ciekawy, rano mimo niesprzyjających warunków wyruszyliśmy w stronę tzw. Skalnego Miasteczka w Czechach. Wycieczka sprzyjała szlifowaniu kunsztu motocyklowego,dobre drogi,piękna słoneczna pogoda,to jest to czego potrzebują motocykliści.
Po całodniowych wojażach wróciliśmy w dobrych nastrojach do naszego miejsca noclegowego.
Wieczorem odbyło sie długo oczekiwane zebranie VR, na którym przyjeliśmy w poczet członków
Mariusza vel Fazera poruszającego się na swoim nowym nabytku Suzuki GSX 1250 Bandit.
Załatwiliśmy również sprawy formalne związane z zaległymi i bieżącymi składkami oraz wybraliśmy nowego skarbnika i zarazem sekretarza po dezercji i oddaniu legitymacji klubowej przez Łysego. Nowym skarbnikiem został Chudy, który szybko przejął obowiązki po swoim poprzedniku. W poniedziałek zakończyliśmy oficjalnie majówkę i udaliśmy się do Wrocławia.
MAJÓWKA ORAZ SEZON 2010
Na tegoroczną "majówkę", z racji nieobecności prezesa klubu udaliśmy się do pobliskiego Kletna nieopodal Jaskini Niedźwiedzia. Zostaliśmy zakwaterowani przez miejscowego gospodarza w garażu zaadoptowanym na miejsca noclegowe.Bardzo szybko po przyjeździe zorganizowaliśmy ognisko i przywitaliśmy się z prowadzącymi knajpkę motocyklową Biker Choice. Pogoda następnego dnia nie pozwalała na podróżowaniu motocyklami,w związku z powyższym większość czasu spędziliśmy oglądając piękne widoki pobliskich gór. W drodze powrotnej,część naszej grupy udała się do Wrocławia,a pozostała postanowiła pojechać do Czeskiego Nachodu.
Pozostałą część sezonu spedziliśmy na idywidualnych jazdach.
Dzidek zakupił nową Hondę CBF 1000, dzięki czemu miał motywację do dalszych jazd. Wyruszyliśmy na jednodniowe wycieczki do Sławy oraz dwudniową nad jezioro koło Zamku Czocha. Pozostali podróżowali w sobie znane tylko miejsca.
Grzesiek podczas szkolenia służbowego na Rodos, korzystał z uroków wypożyczonej Hondy Transalp na której przejechał znaczną cześć wyspy. Sezon tradycyjnie krótki,szybko dobiegł końca.
Pierwsza Bunia w rodzinie
SEZON 2009
Tak, to już koniec sezonu !!! Ten rok nie należał do udanych. Pogoda nie sprzyjała wyjazdom,chociaż tradycyjna „majówka“ anno Domini 2009 odbyła się, przy dużej frekwencji. Oprócz klubowiczów, pojechali z nami starzy znajomi, tutaj pozdrowienia dla Rekina, który gościł na swojej VFR-ce oraz Monika na Fazerze 600.
W tym roku wybraliśmy się w okolice Nowego Sącza, gdzie spędziliśmy udane dni, delektując się pięknymi widokami i świeżym górskim powietrzem. Zaliczyliśmy całodniową wycieczkę w Pieniny, gdzie kręte drogi dały motocyklistom, to co uwielbiają najbardziej. Tutaj widać co raz większe doświadczenie naszych biker'ów, którzy świetnie radzą sobie jeżdżąc w dużej grupie. Do Wrocławia zdążyliśmy wrócić przed załamaniem pogody, chociaż w drodze powrotnej odczuwało się nadchodzący zimny front.
W tym sezonie motocyklowym, nie doszło już do tak spektakularnych wyjazdów, grupie nie udało się zebrać i wszyscy uprawiali swoje pasje indywidualnie, przemierzając samotnie dolnośląskie szlaki.
Koczis na zakończenie sezonu stał się właścicielem BMW GS 1100 RS, szkoda, że w tym roku nie będzie mógł sprawdzić zalet swojego motocykla, który jest bardzo uniwersalny i nadaje się na dalekie wypady bez odczuwania zmęczenia.
Na przyszły sezon plany wyjazdowe już są, mam nadzieję, że uda się nakłonić do dalekiego wyjazdu wszystkich członków VR. Szczegóły wkrótce, być może zostaną poruszone podczas spotkania podsumowującego bieżący rok motocyklowy.
Majówka 2008 zakończona.
Tym razem grupa udała się do czeskiej Pragi.Tradycyjnie wyruszyliśmy w godzinach rannych,prawie w pełnym składzie.W dzień wyjazdu pogoda nie najlepsza, trochę zmokliśmy i zmarzliśmy, ale ogólnie wszyscy dali rade.
Granice przekroczylismy w Lubawce,pomimo braku szlabanów,zaraz po sąsiedniej stronie zaopiekował się nami czeski Strażnik Graniczny,na szczęście skończyło się tylko na sprawdzeniu dokumentów i już przez nikogo niepokojeni dotarliśmy do samego centrum Pragi do Hotelu Evropa.
Na miejscu ulokowaliśmy się w hotelowych pokojach ( niektórzy nawet się przebrali) i ruszyliśmy na podbój miasta. W związku z tym,że godzina już była późna
ograniczyliśmy się, jedynie do pójścia do jednej gospody „u Szwejka“,a że przy okazji jeden z naszych członków obchodził w tym dniu urodziny, zjedliśmy suto zastawioną kolacje,spróbowaliśmy czeskiego piwa, Beherovki i około godziny 24-tej zmierzaliśmy do hotelu na zasłużony wypoczynek.
Z samego rana , ktoś poszedł jeszcze do sklepu po piwo i niechcący znalazł się na stacji metro bez biletu, co zapowiadało problemy. Oczywiście konsekwencje nastąpiły i odbyła się burzliwa wymiana zdań z panem kontrolerem. Grupa jak to grupa, radzi sobie ze wszystkimi problemami, w tym przypadku, obyło się na słownej reprymęndzie w rodzimym języku.
Następnie udaliśmy się na zwiedzanie bardzo zatłoczonego miasta,po kilku godzinnych pieszych wędrówkach,ktoś wpadł na wspaniały pomysł i już resztę zabytkowych budowli oglądaliśmy siedząc wygodnie w czeskiej skodzie,cabriolecie dla kilkunastu osób...?
Na trzeci dzień z rana po odebraniu naszych motocykli z podziemnego parkingu, wyruszyliśmy w drogę powrotną.Chociaż należy dodać,że nie wszyscy "chcieli" jechać, niektórzy mówili,ze boli ich głowa i z chęcią jeszcze by zostali ;) Już w trakcie jazdy,część z nas była tak zafascynowana wiatrem we włosach i pędęm powietrza,że mało się oriętowali w którym miejscu naprawdę sie znajdują.Po drodze zrobiliśmy kilka pamiątkowych fotek,pośmigaliśmy po winklach na trasie do Kłodzka,tradycyjnie wstąpiliśmy na obiad i tak nieuchronnie zbliżaliśmy się do końca naszej eskapady.
Nie wiem co więcej mam napisać, bo nie chciało mi się zaglębiać w szczegóły, a części podobnie jak reszta nie pamiętam.
Trzeba poprostu ustalić ostateczną wersję, ale to już na walnym zgromadzeniu zarządu. Wypad uważamy za udany. Podziękowania dla klubu i gości za dobrą zabawe, niezapomniane urodziny i kilometry.
Aha ! Przypominamy o karnych składkach, płatnych obligatoryjnie nałożonych na członków klubu, którzy na wyjeździe się nie stawili,nie wiedzieć dlaczego !!!!
W dniach 14 – 16.09.07 wybraliśmy się na mały wypadzik za miasto – do Radkowa
w następującym składzie:
Jacek , Grzesiek , Wiesiek + Miśka , Tomasz (Dzidek) , Mariusz (Koczis), Maciej , Chudy , Konrad (Condzior) i Pedro.
W pierwszy dzień , po zakupie odpowiedniego sprzętu (czyt. prowiantu ;) ,a następnie po jego wstępnej konsumpcji odbyło się walne zebranie Via Riders na którym wybraliśmy nowy zarząd.Skład „szefostwa” nie uległ zmianie , czyli na swoich stanowiskach pozostały osoby z poprzedniej kadencji (Prezes – Jacek , vice-prezes – Grzesiek , Skarbnik – Pedro). W trakcie zebrania rzecz jasna , musiało dojść do najmniej przyjemnej kwestii jaką było uregulowanie zaległych składek ;)
Na szczęście grupa szybko doszła do porozumienia i sprawa została zamknięta.
Następną ważną rzeczą jaka miała miejsce było wybranie nowych członków klubu. Głosowaliśmy za przyjęciem Miśki i Konrada. Bezwzględną większością głosów Miśka i Konrad zostali przyjęci do grupy (oczywiście na okres próbny).
Po zakończeniu zabawy z formalnościami przeszliśmy do najfajniejszego etapu. Zajęliśmy się huczną zabawą , śpiewaniem hymnów i tym podobnych no i oczywiście spożywaniem wcześniej zakupionego sprzętu (prowiantu). Jedni wypili dużo a inni bardzo dużo ;) Kolejnego dnia , po BEZWZGLĘDNYM wytrzeźwieniu udaliśmy się na dobry obiad „u Leszka” w Kamiennej Górze. Gdy wszyscy już byli syto najedzeni , napoiliśmy motocykle i ruszyliśmy do Bieliszowa. W końcowej fazie naszego wypadu , gdy byliśmy już na miejscu – w Bieliszowie dołączyły do nas jeszcze dwie blond-amazonki. Po wieczornym odpoczynku i niedzielnym obiedzie wszyscy rozjechaliśmy się do domów.
28.08.2007 - ORGANIZUJEMY WYJAZD WRZEŚNIOWY DO RADKOWA KŁODZKIEGO.
Termin wyjazdu 14 wrzesień (piątek) w niedzielę 16 września powrót do Wrocławia.
Zarezerwowane wstępnie 3 domki 6 osobowe, są one położone nad
zalewem w Radkowie Kłodzkim (byliśmy tam kiedyś przez chwile z Jackiem,Grześkiem i Koczisem). Proszę o potwierdzenie wyjazdu mailem lub na nr tel.691 453737
(zaznaczyć czy samotnie czy z połowicą). Zobaczymy ile się nas uzbiera:)!
Doba za domek kosztuje 140 zł. Miejscowość jest fajnie położona,dobre miejsce na wyjazdy do Czech, Uzdrowisk Kołdzkich , Szczelińca i Błędnych Skał.
Z Wrocławia do Radkowa będzie ok 120 km.
04.08.2007 - Ubralismy Chudego
25.07.2007 - W dalszym ciągu nikt nie zgłosił akcesu na wyjazd pod koniec lipca.
W dalszym ciągu nikt nie zgłosił akcesu na wyjazd pod koniec lipca. Może ktoś pomoże nam odnaleźć ciekawe miejsca i zmobilizuje naszą grupe do wyjazdu na lipcowy weekend. Wszelkie propozycje prosimy zgłaszać na nasze maile.
Z ciekawostek nic ostatnio się nie wydarzyło, Chudy nabił już 500 km na swojej FZ6, Tomek wrócił z nad morza, Jacek zapracowany przy swoim domu, pozostali tkwią w marazmie ...
09.07.2007 - W miesiącu lipcu organizujemy weekendowy wyjazd
W miesiącu lipcu organizujemy weekendowy wyjazd w najbliższe okolice max. do 200 km, obecność wszystkich klubowiczów obowiązkowa..Oczekujemy na propozycje trasy oraz miejsca i noclegów. Proponuje wyjazd nad Jezioro Złotnickie lub Leśniańskie,gdzie będzie miał także niedaleko nasz spec z Berlina, twórca strony Wiesiek. Miejsce jest bardzo ciekawe,czyste jezioro,możliwość wypożyczenia sprzętu wodnego, "campingi proste", może nie będzie powtórki ze Sławy.W pobliżu słynny zamek Czocha,gdzie kręcono wiele filmów.Wyjazd może być także połączony z krótkim wypadem do Niemiec, do granicy jest około 30-kilometrów.
06.07.2007 - Chudy odebrał nowa kataryne.
05.07.2007 - Hornet pożyczony ostatnio zaliczył małego szlifa.
Hornet pożyczony ostatnio zaliczył małego szlifa, na szczęście jeźdźcowi nic się nie stało, a maszyna ma lekko otarty za dupek, klamkę i zegary, aktualnie motocykl do sprzedania za nie wygórowaną cenę 10,500,00 zł - w dobrym stanie, posiada nowe opony Dunlop D-208, kolor niebieski, rok prod. 2000, przebieg 17000 tyś.
01.07.2007 - Chudy bedzie miał nowa kataryne, szczegóły w najblizszym czasie
Yamaha FZ6-N S2 (2007) Naked600 ccm, 4-Cyl; 4-Takt, DOHC, elektron. wtrysk paliwa
98 KM przy 12000 Obr./min, 63 Nm przy 10000 U/min
6 biegów, łancuch, 185 kg, opony przód 120/70 ZR17 M/C, tył 180/55 ZR17 M/C